wtorek, 16 grudnia 2014

NOWY BLOG + zawieszka.

Tja, nie wiem jak kontynuować tego bloga, więc zawieszam tego. 

Zapraszam na nowego, prolog już jest ;*

http://only-love-raura.blogspot.com

Zapraszam do komentowania ;)

piątek, 14 listopada 2014

Reklama. xd

Chciałabym zaprosić Was na najnowszego bloga, którego stworzyłam wraz z Asią_hueh. To bez żadnych przedłużeń, proszę, oto link c:
http://onlylovecantdie.blogspot.com
Prosimy o komentarze! Prolog już gotowy  c;

środa, 5 listopada 2014

8. I love you baby. Do not waste it. And so you will always fill my whole heart.

Najdłuższy rozdział, który do tej pory napisałam *^*
Dedykuję ten rozdział Weronice Łacheckiej!
*Bella Thorne*

Zapłakana rzuciłam się na łóżko. Jak on mógł!? Jak?
Myślałam, że mnie kocha. Jednak dla niego liczyła się tylko ta przeklęta Laura. Jednak z nią to ja nie mam szans.
Co teraz oznacza życie?
Miłość?
Przyjaźń?
Nienawiść?
A może nic nie oznacza?
Tak, życie to nic.
A czemu się nad sobą pastwię? To tylko przypadkowy debil. Nie ma sensu nad nim tyle myśleć. Tylko marnuję swój cenny, a nawet bardzo cenny czas. Hah, dzwonek na pierwszą normalną lekcję w tym semestrze. Zgaduję... Lekcja organizacyjna czy zwykła? Pewnie matma. 
Otrząsnęłam się, wyszłam z pokoju, biorąc zeszyt i długopis. Pewnie będą teraz przydatne. Zbiegłam po schodach. Trochę zajęło mi szukanie klasy numer dziewiętnaście. Trochę ich szczerze powiedziawszy to było.

*Ross Lynch*

Gdy tylko odnalazłem klasę, zająłem wolne miejsce z tyłu. Na samym tyle. Tam zawsze było najbardziej bezpiecznie. Laura weszła zaraz po mnie. Udawałem, że jej nie widzę, położyłem zeszyt na ławce. Jednak ona nie usiadła obok mnie, tylko z jakąś blondynką. Nawet ładna. Nie, Ross, przestań. Teraz jest Laura. Nie obchodzi cię ta nieznajoma - jak miło czasem porozmawiać z samym sobą.
Nie zauważyłem, jak obok mnie usiadł Austin.
- Hej - usłyszałem od niego. - o czym tak myślisz?
- A nad swoim losem - zaśmiałem się lekko.
 W tej samej chwili nauczycielka weszła do klasy. Tak, potworna nuda, czas zacząć. Już samo 'dzień dobry' było nudne jak nie wiem.
- Dzisiaj lekcja organizacyjna - wyjaśniła z grymasem na twarzy nauczycielka.
Sam wyraz jej twarzy mówił 'hej, gryzę' czy coś takiego. Wygląda jak kryminalistka - zaśmiałem się w duchu.
- Ross - usłyszałem jak Austin do mnie mówi - jak myślisz?
- Ale o czym? - zmarszczyłem brwi.
- O planie godzin - wywrócił oczami.
- Jeszcze na niego nawet nie patrzyłem.
Brunet podał mi poszarpany skrawek papieru. Przeważała muzyka. A jak inaczej? Nie umiałem oceniać niczego, czy jest to dobre czy złe. To jak mam ocenić plan?
- Iiii? - zaśmiał się brunet.

*Riker Lynch*

Popatrzyłem na zegar. Minęła już zaledwie połowa dnia - 13.17. Teraz tylko czekać do 19.30. Umówiłem się z niewiastą o imieniu Vanessa. Hah, może być ciekawie.
- Riker - usłyszałem za sobą głos Rydel.
- Co się stało? - zapytałem zdziwiony. Była dość smutna.
- Boję się o zespół. Myślałam nad tym z Rocky'im i chyba... emm... jakby go zawiesimy.
- Dlaczego!? - wykrzyknąłem.
- Coraz mniej osób kupuje płyty. Media ogólnie o nas nie piszą. Zespół zaznał końca - usłyszałem głos Rocky'ego, gdy schodził po schodach.
Byłem zawiedziony. Ogólnie nie za bardzo wiedziałem co to znaczy 'zawiesić'. Chyba chcieli użyć słowa 'usunąć' czy coś w tym stylu.
***
Nie wiedziałem co mam ubrać na spotkanie, a tak naprawdę to randkę z Vanessą. W co ona będzie ubrana? Nie mogę przesadzić z tą... no... jak to się mówi... elegancją? Tak to się mówi? Gdzie jest słownik? Hah, o czym ja rozmyślam... Zaśmiałem się cicho z siebie. Ciekawe skąd się biorą we mnie takie myśli... Boże, skupię się teraz nad tym co mam ubrać. Tak, tak będzie najlepiej. Zajrzałem do szafy. No, trudny wybór...
 
*Laura Marano*
 
Ross co chwilę na mnie spoglądał. Nie wiedziałam co robić. Nie wiedziałam czy naprawdę jestem w nim zakochana - nie chcę tutaj nikogo ranić. Może mam mu powiedzieć, że potrzebuję... czasu? Nie, to będzie głupie. Też tak samo będzie głupio brzmieć. I co sobie o mnie pomyśli? Po prostu nic mu nie powiem... tak.
Zobaczyłam jak na ziemi leży papier zwinięty w kulkę, a Ross się we mnie wgapia.
- Przeczytaj - usłyszałam od niego.
Wzięłam papier po czym go rozwinęłam.
''Spotkajmy się po szkole w parku.''

*Vanessa Marano*

Otworzyłam szafę. Kompletnie nie miałam pojęcia co ubrać. Zadzwonię do Riker'a. Hah, głupia ja. Jednak to zrobię.
Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do Lynch'ów. Na szczęście odebrał Riker:
- Halo? Van?
- Hej, może to głupie... ale... nie wiem w co się ubrać.
- Ja mam ten sam kłopot.
Można było wyczuć, że się teraz uśmiecha.
- Halo? Riker? - zmarszczyłam brwi.
- Jestem, jestem.
- To jak? Bardziej elegancko czy emmm... bardziej codziennie?
- Jak tobie lepiej - westchnął.
- To codziennie. Oczywiście jeśli tobie będzie dobrze.
- Przystosuję się do ciebie.
- To tak samo ja mogę się przystosować...
- Zostajemy przy twoim. Na codziennie.
- Okej. Pa.
Po tych słowach rozłączyłam się i zaczęłam się ubierać. Wybrałam taki zestawik:

Teraz tylko czekać aż przyjdzie Riker…

*Ross Lynch*

Laura uśmiechnęła się do mnie.
To dobry znak… chyba.
Odwzajemniłem uśmiech. Chciałem… sam nie wiedziałem o tym co w tej chwili pragnę. Chyba nawet niczego. 
Kompletnie niczego.
Gdy lekcja się skończyła, a potem wszystkie inne szybko przeleciały, udałem się do parku - do umówionego miejsca. 
Laura siedziała na ławce i coś robiła na telefonie. 
Tja, chyba jak zawsze...
Gdy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się oraz odłożyła smartfona. 
- Hej - przywitałem się. 
- Cześć - odparła z lekkim uśmiechem. 
Usiadłem na ławce.
Jakby jej to powiedzieć? Nie kocham cię już? Tsa, jak głupio to będzie brzmiało... A może... Nie. 
- Ross? - uśmiechnęła się do mnie - o czym myślisz?
Dlaczego  w s z y s c y  muszą się o to mnie pytać!? Jakby nie mieli o co innego…
- O niczym - burknąłem. 
- Czy napewno wszystko dobrze? - zmarszczyła brwi.
- Jak najbardziej.
- Mhhh - usłyszałem od niej.
- Musimy się rozstać - walnąłem prosto z mostu - przez szkołę. Oboje musimy się na niej skupić.
Odbiegła. 
Ona jest żałosna...
Ruszyłem w stronę klubu tanecznego. Bez problemu ochroniarz mnie wpuścił. 
Wszędzie rozlegała się muzyka. Usiadłem przy wolnym stoliku.
- Co taki seksowny chłopak jak ty nie tańczy tylko pije piwo? - usłyszałem od jakiejś dziewczyny. 
Odwróciłem się.
Teraz mogę sobie chwilę foflirtować. 
Zrobiłem uwodzicielski uśmiech. 
Zaraz… czy to nie jest ta Maia!?
- Jak masz na imię? - zapytałem wstając i przybliżając się do niej.
- Maia - uśmiechnęła się.
Miała na sobie obcisłe, krótkie shorty i bluzkę, odkrywającą brzuch. 
I tak jej widać wszystko pod tym.
Rzeczywiście - przez bluzkę prześwitywał biustonosz, a przez to był widoczny kawałek piersi.
A ona dobrze o tym wie.
- Czy ty przypadkiem nie jesteś Ross? Najseksowniejszy chłopak w szkole? - zaśmiała się.
- No bez przesady - Odwzajemniłem uśmiech.
- Wszystkie dziewczyny na ciebie lecą - zaczęła się bawić moją bluzką - w tym gronie jestem ja.
- Tak? - zaśmiałem się. 
Przycisnąłem ją do siebie, aby nasze ciała przylegały do siebie.
- Jak miło, że też lecę na najseksowniejszą dziewczynę w szkole - uśmiechnąłem się po czym zacząłem całować jej usta. 
Maia przyciągnęła mnie jeszcze bardziej do siebie.
- Kochasz mnie? - zapytała robiąc oczka 'grzecznej dziewczynki'.
- A czy ty kochasz mnie? - ponownie pocałowałem jej usta. 
- Oczywiście - zaśmiała się.
Tym razem ona pocałowała mnie. I tak to trwało nie wiadomo ile - ona namiętnie mnie całowała, a ja tak samo oddawałem pocałunki. W końcu zaczęło się ściemniać.
- Muszę już iść - próbowałem przekrzyczeć muzykę.
- To ja też pójdę - uśmiechnęła się.
Poszliśmy w ciemnościach.
- Tylko o niczym Laurze i Belli nie mów - odparłem z uśmiechem.
- Dlaczego?
- Obraziłyby się na ciebie - stanąłem przed nią i znowu ją pocałowałem. 
Dziwne, ale nie czułem do niej tego samego, co to Laury.
Kochasz ją - próbowałem sobie wmówić.
Dalej szliśmy w ciszy. Szkoda, że trzeba tam wrócić o dwudziestej drugiej. Popatrzyłem na zegarek. 
Dopiero dwudziesta. 
- Może jeszcze gdzieś się urwiemy? - usłyszałem od Mai.
Miałem ją zapytać o to samo...

======
Hej! Jak się podobał ten rozdział? (:
Szczerze - łapka mnie boli od pisania. Pulsuje z bólu o:
Zauważyłam, że wszystkie blogi mają coraz mniej komentarzy podczas roku szkolnego. Prosiłabym aby każdy, kto tutaj był napisał nawet przy anonimowym coś w stylu 'Super'. Dla was to chwila, a dla mnie to uśmiech i chęć do kontynuowania tej historii. Pewnie to co teraz piszę, w niczym nie pomoże, ale zawsze warto próbować. 
Rozdział jak jest napisane na samej górze, dedykuję Weronice Łacheckiej ;3
Pozdrawiam i proszę o komentarze!

wtorek, 30 września 2014

7. Take my heart. There is always only yours.

9 komentarzy = next
Czytasz? Komentujesz <//3 Motywujesz ;D
*Ross Lynch*
Huh... Kolejnej złamię serce... Zaliczona, można zająć się kolejną.
Jednak nie mogłem... - coś dziwnego we mnie gadało, że to ta... To ta jedyna.
Całowałem teraz dziewczynę, która była mi przeznaczona...
Tylko czy napewno coś do niej czuję? Jeśli nie zranię ją… co ja robię? 
Nigdy mnie nie obchodziło jak druga strona będzie się czuć, jednak w tym wypadku było kompletnie inaczej.

*Riker Lynch*
Przerwałem panującą w domu ciszę. Nikt się nie odzywał od tam tego wieczoru - doszło do dużej sprzeczki. Rocky i Ryland zaczęli się kłócić czyja będzie Vanessa. Ryland stawił na mnie, więc to ja musiałem znowu pokłócić się z młodszymi braćmi. Laura napewno poddała się Ross'owi i pewnie teraz coś się maluje. Na seks raczej są za młodzi... Zaraz, o czym ja myślę? Laura jest ładna, ale gdy myślę o Van, szybciej bije mi serce… jest lepiej. 
W takim razie, dlaczego myśli o brunetce zastąpiają sny o Laurze? Dlaczego?
Postanowiłem o tym sobie nie krzątać głowy i wyszedłem z domu.

*Laura Marano*
Ross całował mnie coraz żarliwiej po czym zaczął muskać moje żyłki na szyi. Szczerze - było przyjemnie.
W tym samym momencie zapukał do drzwi. Poirytowana podeszłam otworzyć. Jednak za nimi nikogo nie było.
Ktoś robi sobie durne żarciki...
Ponownie zamknęłam drzwi na klucz. Blondyn podszedł do mnie i wyszeptał:
- Muszę już iść.
Gdy te słowa wydobywały się z jego ust, miałam ochotę jeszcze się pocałować. Bez słowa wyszedł z pomieszczenia, sprawiając wrażenie, jakby nie chciał już tutaj siedzieć ani chwili dłużej. W tej samej chwili przypomniał mi się jeden odcinek z trzeciego sezonu Austina&Ally, gdy całowałam się z Ross'em na planie znanego serialu młodzieżowego. Poczułam pustkę w sercu. Ross wyszedł. Zostałam sama. Sama. Zupełnie sama. 
Zaraz pewnie przyjdą Maia i Bella - pomyślałam z grymasem na twarzy. 
W tej samej chwili przyszły dziewczyny, o których właśnie myślałam. Bella miała całe oczy czerwone od płaczu. 
- Co… co się stało? - zapytałam, chociaż wiedziałam, że chodzi o pocałunek z blondynem.
- Nie wiesz su… - nie dokończyła: Maia dała jej z liścia.
Nie dokończyła, jednak samo 'su' tak bardzo mnie zabolało. Chyba pierwsz raz zostałam tak nazwana… to znaczy nie dokończyła, ale było wiadomo o co jej chodzi. Bez słowa usiadłam na łożku i chwyciłam moją ulubioną do tąd książkę "Zostań, jeśli kochasz" autorki Gayle Forman. Po prostu uwielbiałam styl, w którym kobieta pisze. Jednak nie mogłam się skupić - płacz Belli, pocałunek z Ross'em. Te dwie rzeczy nie mogły dać mi spokoju. A miałam zrobić blondynowi żart, ale po prostu nie umiałam tego zrobić. Miałam ochotę wyjść na świeże  powietrze, beztrosko poprzechadzać się przynajmniej z godzinkę. Chwyciłam torebkę, po czym wyszłam ze szkoły i usiadłam na ławeczce gdy tylko doszłam do parku. Zobaczyłam sylwetkę, jakiegoś mężczyzny w miarę podeszłym wieku, który siadał obok mnie. Delikatnie się od niego odsunęłam - nie pachniał za ładnie - śmierdział. 
Przyjrzałam mu się jeszcze dokładnej - nosił podarte, brudne jeansy i ubrudzoną koszulę. Jego włosy wyglądały, jakby wieki temu były ostatni raz umyte. Mężczyzna tylko odchrząknął i zaczął badać mnie wzrokiem. Odruchowo wzięłam torebkę do ręki, na wszelki wypadek. Jednak lepiej było tam nie siedzieć - wstałam i ruszyłam w kierunku miasta. 
- Już za trzy tygodnie wracam do domu - uśmiechnęłam się, mówiąc to samej sobie - na święta.
Święta już się zbliżały - Gwiazdka.
W tej samej chwili, o której myślałam o Bożym Narodzeniu, poczułam na nosie zimny, mały kawalątek śniegu.
Byłam przeszczęśliwa. Jak byłam mała, zawsze wołałam mamę, aby zobaczyła śnieg. 
Ale mamy nie ma…
Na samą myśl o wypadku samochodowym, wzięłam głęboki oddech.

======
Hej kochani <\\\3
Nie wiecie jakie mam teraz spocone ręce od pisania tego wszystkiego XD
To bez żadnych przedłużeń - mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział ;3
No i oczywiście proszę o komentarze ;d
Na koniec, zamieszczę mój ukochany cytat:
''Jeśli kochasz dwie osoby jednocześnie, wybierz tę drugą. Bo gdybyś szczerze kochał tą pierwszą, to nigdy w życiu nie zakochałbyś się w tej drugiej.''
~ Johny Deep

piątek, 12 września 2014

Nowy blog xd

Zapraszam na mojego nowego bloga: 
http://ogien-zycia.blogspot.com

Historia opowiada o mitycznym stworzeniu, pegazie. Zapraszam :)

wtorek, 9 września 2014

6. How to spell 'love'? Love did not write. Love feels.

Dedykuję rozdział bloggerce Asia_hueh, która zawsze 'cierpliwie' xd i z napięciem czeka na każdego next'a, czyli mojemu Tagusiowi <33


8 komentarzy = next.
Czytasz??? Komentujesz <333 Motywujesz ;)

*Ross Lynch*
Wlazłem do pokoju Laury. Była sama.
- Co ty robisz? - zapytała przyjaźnie - ktoś cię goni?
Zamknąłem drzwi na klucz i zasunąłem roletami okna. 

*Vanessa Marano*
Zadzwonił telefon. Odebrałam z pośpiechem. 
- Van - odezwał się głos - nie masz mi tego za złe?
Rocky…
- Nie - westchnęłam z trudem.
Nastała chwila ciszy. Chłopak odchrząchnął.
- Czyli podobało ci się? - zapytał.
- Eeee... No?
- Do jutra Van - porzegnał się Rocky po czym rozłączył się.

*Laura Marano*
On się nie zmienił… on tylko chciał zapędzić mnie do łóżka. Haha, jakiego mu żarcika zrobię… nie pozbiera się…
- Ross co ty robisz? - zapytałam grzecznie.
Chłopak nie odpowiedział tylko, przyciągnął mnie do siebie i zaczął obcałowywać moją szyję.
Nawet przyjemnie… nie Lau!!! Otrząśnij się!
Chłopak ustami wchodził coraz wyżej i w końcu dotknął moich ust. 
- Jesteś super - kpiłam z niego. 
Blondyn myślał, że mówię na serio - nadal się całując, uśmiechnął się.
Położył lewą rękę na moim biodrze, a prawą na ramieniu, blisko szyi.
- Czyli jednak jesteś mój - wyszeptałam. 
Ten półgłówek myślał, że mówię na serio.
Pocałunek z każdą sekundą, robił się coraz bardziej namiętny. Blondyn robił do żarliwie lecz delikatnie i wspaniale.
Czy ja… nie… nie mogę być zakochana w tym debilu… jakbym go nie lubiła, bym się go brzydziła… podoba mi się jego całowanie… Lau, weź się w garść…
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poirytowany Ross podszedł do nich i przekręcił kluczyk. Szybko stanęłam obok jego boku. Stała za nimi Maia.
Tylko nie ona…
- Czemu byłaś zamknięta z nim w pokoju? - zapytała niemal ze łzami w oczach.
Nienawidziłam ich oboje. No dobra - nie nawidziłam Mai. 
- Całowaliśmy się - burknęłam.
Za nią zjawiła się Bella. 
- Ponoć Ross całował się jakieś dziesięć minut temu z Bellą - powiedziała Maia już pewniej.

*Rydel Lynch*
- Macie te żelki - podałam bratu jego zachciankę.
- Mniam - odwrócił się na pięcie i otworzył paczkę. 
- A co się mówi? - upomniałam go, jak pięcio letniego Rock'usia.
- Te cha ix - włożył do ust pierwszego żelka z uśmiechem.

*Ross Lynch*
No to kłamstwo mi tylko zostaje…
- To Bella się na mnie rzuciła!
Rudzielka zmroziła mnie swoim wzrokiem, po czym odwróciła się, nic nie mówiąc.

******

Zapukałem do drzwi pokoju nauczycielskiego. Ledwo usłyszałem głos nauczyciela, pozwalającego na wejście do pomieszczenia.
- Proszę pana - zacząłem bez przywitania - rozmawiałem z Laurą i czy moglibyśmy zamienić się, że Bella i Anthony robiliby razem pracę, a ja za to z Lau?
- Po pierwsze mówi się dzień dobry - upomniał mnie - po drugie, druga para musi się zgodzić.
- Już się zgodzili - skłamałem.
- No to dobrze - nauczyciel uśmiechnął się do mnie szczero.

*Bella Thorne*
Ten debil mnie 'przekierował' do pracy z tym Anthonym… ja nie mogę…
Anthony popatrzył się na kartkę z tekstem nad którym pracowaliśmy… 
Yhym…

*Laura Marano*
Ross wpadł do mojego pokoju bez zapukania. 
A co jeśli bym się… no niewiem… przebierała?
- Lau - zaczął.
- Nie mów tak na mnie - powiedziałam zimno.
- Dlaczego kicia, mam tak nie mowić? - jego oczy otworzyły się szeroko.
- Bo tego nie chcę, proste - usiadła na krześle obok biórka.
- Mmm - westchnął - niemiła, lubię takie.
On mnie zaraz wkurzy…
- Po co tutaj przyszedłeś?
- Robisz ze mną pracę - przybliżył się irytująco blisko mnie.
Położył swoje ręce na moich biodrach. 
- Lalka… - nie mógł skończyć, przerwałam mu.
- Nie mów tak na mnie - powiedziałam.
Jednak nie zdjęłam jego rąk - uwielbiałam jego ciepło. Jego dotyk był po prostu uzależniający.
On mnie pragnie… ja go także… chyba… może powinnam się oddać uczuciu…
Tym razem to ja wczepiłam się w jego wargi. Były lekko wilgotne, ale przyjemne.
Widziałam kontem oka, jak chłopak lekko się uśmiechnął. Po chwili przerwał pocałunek.
- Czyli mnie kochasz - zaczął.
- Tak… - westchnęłam cicho.
Ponownie połączył nasze usta. Po paru sekundach poddałam mu się całkowicie. 

======
No to był rozdział :3
Tym razem wrzucę jakąś fotę… emm…

Jak ja kocham takie zdjęcia 💙.
To Rozdział został dedykowany mojemu Tagusiowi czyli bloggerce Asi_hueh.
Pozdrowienia nie tylko dla Tagusia <33

czwartek, 4 września 2014

5. Can not understand love. Is it generally is how any sense?

8 komentarzy = next
Czytasz?=komentujesz=motywujesz :D

*Ross Lynch*
Muszę zaliczyć Bellę…
Podszedłem do niej i oparłem ją o ścianę. Byliśmy w tej chwili w jej pokoju. Nie było nikogo, więc czemu nie można zaryzykować? Wczepiłem się w jej wargi. Dziewczyna położyła ręce na moich policzkach, na wypadek jakbym miał się wyrwać. Chociaż wcale nie próbowałem. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Poczułem jej słony język na moich zębach. Zacząłem całować jej szyję, delikatnie muskając przy tym jej żyłki. Jej wilgotne wargi znowu musnęły moje usta.
No to się zabawimy…

*Laura Marano*
Poszłam do sali z pianinami, gdzie można było ćwiczyć.
- Hej - przywitałam jakiegoś blondyna - to ty jesteś Anthony?
- Tak - uśmiechnął się - a ty pewnie jesteś Laura?
- Tak - Odwzajemniłam uśmiech.
Chłopak nacisnął na jeden klawisz. 
- Masz jakiś pomysł? - zapytał.
- Nie chcę być dziwna, ale co myślisz o delikatnym śpiewie połączonym z twoim rapem? Oczywiście jak umiesz rapować. Jak nie to nie… 
- Umiem - uśmiechnął się irytująco szeroko - nie jesteś 'dziwna' pomysł fajny. 

*Vanessa Marano*
Wtuliłam się w ramiona Rocky'iego. Pogłaskał mnie po plecach przy tym całując mój policzek. Popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, czy napewno nikt tego nie widział.
Kto i tak mógłby to widzieć?
Brązowo włosy chłopak musnął moje usta, swoimi. Odepchnął mnie lekko od siebie i wyszedł.
Tchórz…

*Bella Thorne*
Poczułam jego zimną rękę na swoich plecach, która cały czas szła w górę. 
Hmmmm?
Chłopak znowu wczepił się w moje wargi. To była chyba najpiękniejsza chwila w moim życiu.

*Ross Lynch*
Ok, zaliczona… teraz będę udawać zawstydzonego.
Odsunąłem się od niej i wyszedłem z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. 
- Ross! - usłyszałem za sobą.
Szybko pospieszyłem do pokoju, gdzie napotkałem Austina. 
- Wiesz gdzie jest Anthony? - zapytałam mnie.

*Laura Marano*
Oczywiście prądu nie ma kiedy mam wenę…
Weszłam do pokoju i zaświeciłam światło. Zobaczyłam w nim Bellę i Maię. Rudzielka łkała.
- Co się stało? - zapytałam i usiadłam obok niej i zaczęłam pocierać rękę o jej plecy.
- Nieważne - odparła i wyszła z pokoju. 
Maia ślepo podążyła za nią.

*Rydel Lynch*
Usiadłam obok Ellingtona na kanapie. Riker nie lubił, jak jakiś chłopak siadał blisko mnie, ale jednak miał duże zaufanie do Elliego.
- Delly - zaczął Rocky - kupiłaś żelki?
- Myślałam, że sobie żartowałeś - zmarszczyłam brwi - a tak w ogóle to po ci one?
- To idź po nie - burknął Rocky.
- No chyba nie będę jechała specjalnie do sklepu po jakieś cholerne żelki! - wykrzyknęłam.
- Pojadę po nie z tobą - uspokoił mnie Elli.

======
Kochani! 
Przepraszam, że taki krótki :(
Po prostu mam teraz tyle nauki, że pozbierać się nie można. Ale jednak znalazłam ciutkę czasu aby napisać next'a ;3.
Co do Ross'a i Belli - nie załamójcie się - to nie tak sprawa będzie wyglądać. Chciałam zrobić coś dla 18+, ale wzięłam pod uwagę tych młodszych. No cóż... To miłego poniedziałku ❤️.